Praktykujmy jogę, żeby czuć się bezpiecznie
Ale kiedy dążymy do bezpieczeństwa, to łatwo możemy zamienić to w surwiwal.
Yin joga pokazuje, jak to robić zdrowo i prosto.
Kiedy pytam siebie, czym jest dla dla mnie bezpieczeństwo, prawie od razu zaczyna reagować ciało. Zamykam oczy i czuję ciepło, które się po nim rozchodzi, niezależnie od temperatury powietrza. Moje mięśnie są rozluźnione, a umysł koncentruje się głównie na oddechu, który jest długi i wyrównany. Im dłużej mój umysł obserwuje oddech, tym bardziej wyostrza się jego uważność, myśli rzedną, rozpuszczają się. Jestem skoncentrowana i zrelaksowana jednocześnie. Swobodnie obserwuję otoczenie i naturę rzeczywistości, taką, jaką ją widzę spokojnym, ale żywym umysłem. Przez ciało przechodzi fala błogości.
Każdy taki moment przynosi mi komfort z bycia i obcowania z życiem. Wiem wtedy, że mam prawo do czerpania z darów tej planety, z wdzięcznością i uważnością, która poszerza moją świadomość. Wiem, że jestem częścią czegoś znacznie większego.
Dlaczego tak trudno nam utrzymać dobrostan na dłużej?
Siadamy na poduszcze do medytacji lub stajemy na macie i już po kilku minutach odnajdujemy ten stan bezpiecznej obecności.
Wracamy wtedy do domu, jakim jest ciało.
Po sesji jogi wystarczy jednak trochę rozmów, ustaleń, deadline’ów, ukończenie kilku projektów, dojechanie w kilka miejsc, po drodze wydarzy się jeszcze trudny poranek lub wieczór z dziećmi, partnerem, partnerką, kimś bliskim i ten piękny stan harmonii rozpada się. Pojawia się zmęczenie, uczucie przeciążenia. Tracimy sens tego, co robimy na co dzień, zapędzamy się w tym jak na kołowrotku.
Ciało traci miękkość i elastyczność, staje się sztywne i napięte. Wtedy wystaczy jeden mały impuls, wyzwalacz, żebyśmy wybuchli. Przechodzimy od nadaktywności do wyczerpania. Tracimy grunt pod nogami, komfort i poczucie bezpieczeństwa.
Często wówczas włącza się schemat walki o przetrwanie. Nasze nadnercza produkują zwiększone ilości adrenaliny, dzięki czemu możemy pędzić i walczyć “jak o życie” pomiędzy jednym a drugim projektem. Wyzwanie, jakim jest przetrwać, wymaga od nas szybkiego myślenia, działania, ciągłego produkowania nowych rozwiązań. Cały czas jesteśmy pobudzeni, gotowi do czynu lub walki.
Troszczmy się o układ nerwowy
W swojej praktyce jogi dążę do przyzwyczajenia ciała i umysłu do tego, że mogę przetrwać w prosty i zdrowy dla mnie sposób. Nieustannie uczę się dokonywać takich wyborów i podejmować takie decyzje, które będą mnie do tego prowadziły. Do poczucia nasycenia, ale drogą prostą i korzystną dla układu nerwowego. Pomaga mi w tym praktyka asan z yin jogi i medytacji, które kumulują energię w nogach i podstawie kręgosłupa.
Intelektem można łatwo objąć i zrozumieć koncepcję ugruntowania, ale dojście do tego stanu we własnym życiu wymaga wiele godzin praktyki – pracy z myślami, emocjami, jaki i pracy z ciałem. Polega ona na przyjrzeniu się własnym przekonaniom, często ukrytym głęboko pod warstwą intelektu. Ciało kumuluje schematy, którymi przesiąkliśmy. A yin joga działa tak, żeby rozluźniać ciało w głębokich warstwach mięśni, wyciszyć zmysły i wtedy wydobyć na powierzchnię i emocje, i przekonania. Dalej czeka nas praktyka związana ze zmianą tych niezdrowych konceptów, które w nas utkwiły i niszczą nasze poczucie bezpieczeństwa i dobrostan. To nie jest recepta na szczęście w pigułce, żadna droga na skróty, tylko szczera praca, w której przydadzą się otwartość, zaciekawienie i pasja.
Zapraszam na matę i na poduszkę do medytacji. Przenośmy jakości, które wypracujemy podczas praktyki do codziennego życia.