Czy jogin musi bezwarunkowo kochać cały świat?
Największym wyrazem miłości jogina do świata jest nieustanna praktyka, która pomaga mu odkrywać przesłony w dostępie do obserwacji natury rzeczywistości.
W świecie Zachodu jogini praktykują z wielu różnych pobudek. Najczęściej po prostu z potrzeby ruchu, rozciągnięcia mięśni, rozruszania stawów, ale też zatrzymania się, kontemplacji, chwili oddechu. Warto jednak pamiętać, że joga to droga, której celem jest rozpoznanie natury rzeczywistości. Wiedzie do tego odpowiedni trening ciała, dyscyplina duchowa oraz przestrzeganie zasad etycznych.
Te zasady w życiu jogina są nieustannie aktualizowane, żywe. Wywodzą się one często ze świata wewnętrznego osoby, która dzięki pracy ze swoim ciałem, emocjami i procesami myślowymi poszerza świadomość na temat otaczającej ją rzeczywistości. I bynajmniej nie jest to zestaw sztywnych norm moralnych zapisanych gdzieś w formie katalogu tysiące lat temu, ale ciągły proces doskonalenia się – stawiania pytań, hipotez oraz odpowiedzi i tez. To żywy katalog zasad etycznych, dzięki którym ludzka świadomość może ewaluować. A ważną częścią etyki jest stosunek, w tym miłość, do innych – ludzi, innych stworzeń, natury i siebie.
Jeżeli przyjmiemy, że “świat” to wszystko, co nas otacza i że to, co nas otacza, ma na nas wpływ, to wtedy nawet odległe miejsca, takie jak Ekwador, stają się bliskie. Choćby dlatego, że zjadamy tamtejsze banany.
Gdy jemy afrykańskie czy peruwiańskie awokado, substancje w nim zawarte przenikają przez nasze tkanki. Podobnie, gdy spożywamy tajskie mango i mleko kokosowe.
Zwracam uwagę na to, skąd pochodzi pożywienie, które wybieram, w jakich warunkach zostało wytworzone, jak do mnie dotarło i czy to według mojego aktualnego poziomu rozwoju świadomości jest akceptowalne. To samo dotyczy ubioru i innych przedmiotów, którymi się otaczam. Sprawdzam w sercu i umyśle, czy intencje ich produkcji i transportu są zgodne z moją etyką. Czy na poziomie fizycznym lub emocjonalnym nie spożyję trucizny, która pochodzi z cierpienia innych czy wyzysku. Z tego też powodu nie jem mięsa.
Dlatego też zdecydowałam się na praktykę jogi, a nie na gimnastykę, balet, fitness czy jogging. Praktykuję, żeby pogłębiać swoją świadomość i być w połączeniu się z tym, co mnie otacza. Właśnie poprzez asany, ćwiczenia oddechowe i mentalne.
Najważniejszym wyrazem miłości jogina do wszechświata jest nieustanna praktyka, która pomaga odkrywać nowe przesłony w dostępie do rozpoznania natury rzeczywistości. Ciągle definiuję swoją moralność poprzez żywy kontakt z tym, co mnie otacza, jednocześnie uwzględniam, że zjawiska wokół są zmienne. Na przykład biorę pod uwagę to, że coś, co było miłością kiedyś, teraz już wcale może nie być miłością.
Miłość do świata nie oznacza tkwienia w jednym miejscu, w relacji np. z jedną osobą, w jakiejś krzywdzącej sytuacji zwanej “miłością” czy w jej imię. To zazwyczaj nie ma niewiele wspólnego z miłością, a bardziej z przyzwyczajeniem i lękiem przed utratą tego, co oswojone.
Bo miłość to klarowność w ocenie własnych uczuć oraz podjęcie decyzji i wzięcie odpowiedzialności za nią.
Miłość, w końcu, to pozwolenie, aby przez nasze ciało swobodnie przepływała energia życiowa. To witalność, która daje radość i siłę do działania dla siebie i świata – czyli boski pierwiastek w nas, ziemskich istotach. Tym jest dla mnie miłość jogina do wszechświata.