10 DNI VIPASSANY

Warto, czy nie warto – to zależy tylko od Ciebie

Medytacji Vipassana nie szukałam, ona przyszła do mnie sama. Najpierw w postaci mojej kuzynki, która opowiadała mi o 10 dniowym kursie medytacji w milczeniu, jaki zrobiła w Australii, a potem, kiedy poszukiwałam pomocy w bardzo ciężkim momencie mojego życia.

VIPASSANA – co to takiego?

Informacji o medytacji Vipassana (czym jest, a czym nie jest) jest masa, więc na tym skupiać się tutaj nie będę. Odsyłam do polskiej strony medytacji Vipassana: https://www.pallava.dhamma.org/pl/, gdzie znajdziesz wszystkie informacje dotyczące kursów i techniki. Warto tylko wspomnieć, że jest to jedna z najstarszych indyjskich technik medytacyjnych i oznacza “widzieć rzeczy takimi, jakimi rzeczywiście są”.

Dla osób uczestniczących pierwszy raz konieczne jest wzięcie udziału w kursie 10 dniowym, po tym kursie zostaje się starszym uczniem i można służyć innym na kolejnych kursach (zgłoszenia również przez stronę, służenie na zasadzie wolontariatu, możliwość służenia w formie przygotowywania posiłków, administracji, sprzątania lub innej), brać udział w kursach 3 dniowych lub dłuższych.

10 dni przed – przygotuj się na … no właśnie na co?

Na 10 dniowy kurs pojechałam w lutym 2017 roku, jeszcze do ośrodka w Krutyni na Mazurach, który był wynajmowany na czas kursów. Obecnie w Polsce jest już ośrodek  Dhamma Pallava – dedykowany ośrodek medytacji Vipassana w Dziadowicach, gdzie odbywają się wszystkie kursy. Informacje o tym, jak się przygotować, jakie są zasady i co ze sobą zabrać przyszły mailowo. Lokalizacja  kursów się zmieniła, ale sam kurs nie, więc poniżej kilka wskazówek z mojego pobytu.

CZEGO NA PEWNO NIE BRAĆ:

  • żadnych używek na kursie (włącznie z pomocami typu tabletki nikotynowe, plastry itp.) – dla palacza takiego jak JA było to nie lada wyzwanie, nawet jeszcze przed rozpoczęciem kursu
  • telefonu, książek, notatników, długopisów, nie wspominając o laptopach – są zbędne (jeżeli ma się je ze sobą, oddaje się je do depozytu pierwszego dnia podczas rejestracji)
  • żadnych talizmanów, biżuterii, zegarków na rękę

CO MIEĆ TRZEBA (życie na kursie po prostu staje się łatwiejsze):

  • poszewki na pościel i poduszkę lub po prostu śpiwór
  • koce i szaliki/chusty (pomogą na sali medytacyjnej złagodzić ból przy długim siedzeniu i medytowaniu i ocieplą organizm)
  • poduszkę do medytacji (mi się moja naprawdę przydała, poszukałam jaka będzie dla mnie najlepsza i kupiłam online)
  • dużo ciepłych ubrań i skarpet (nie przejmowałabym się ilością zabranych ze sobą rzeczy, siedzenie w bezruchu naprawdę ochładza organizm, zwłaszcza zimą)
  • kurtka przeciwdeszczowa, kapcie (na śmiganie po stołówce i domu – kobiet w moim przypadku) i ciepłe buty, które łatwo zdejmować i zakładać (ułatwienie przy zmianie lokalizacji z sali medytacyjnej do stołówki, do domu itd)
  • kosmetyki i ręcznik
  • latarka z zapasem baterii (jak szłam na medytację o 4.30 rano to było po prostu ciemno, jak wracałam o 21 to zimą też za wiele nie można było zobaczyć)
  • termos (zawsze jest dostęp do wrzątku, a ogrzać się fajnie)
  • budzik (ja po pierwszym dniu już go nie potrzebowałam, najpierw budził mnie gong o 4 rano, potem budziłam się sama)
  • leki – w przypadku konieczności przyjmowania z powodu dolegliwości
  • chusteczki higieniczne (niby nic, ale bez nich może być ciężko) i papier toaletowy (papier jest, ale czasami się kończył, a o termin dostawy nie możesz zapytać 🙂

10 dni w milczeniu – jak to przeżyć?

Po przeczytaniu informacji o kursie na stronie Vipassany w Polsce wiedziałam, że harmonogram dnia jest codziennie taki sam (pobudka o 4 rano, około 10 godzin medytacji dziennie w sali medytacyjnej lub w pokoju i gaszenie świateł o 21.30) włączając w to regularne posiłki (śniadanie o 6.30, obiad o 11 rano i herbata z owocem o 17).

Po pierwszym dniu rejestracji i pierwszym dniu medytacji w milczeniu już wiedziałam, że moja kuzynka nie wyjdzie żywo z naszego kolejnego spotkania…

 

Jeżeli chcesz poczytać więcej – o moich sposobach na “przetrwanie” 10 dni w milczeniu, co było łatwe, a z czym było mi ciężko i co zdobyłam, a czego się pozbyłam – więcej znajdziesz tutaj.